Opis wydawcy
Obydwoje Państwo Borowiczowie Postanowili Odwieźć Jedynaka Na Miejsce. Zaprzężono Konie Do Malowanych I Kutych Sanek, Główne Siedzenie Wysłano Barwnym, Strzyżonym Dywanem, Który Zazwyczaj Wisiał Nad łóżkiem Pani, I Około Pierwszej Z Południa Wśród Powszechnego Płaczu Wyruszono. Dzień Był Wietrzny I Mroźny. Mimo To Jednak, że Szczyty Wzgórz Kurzyły Się Nieustannie Od Przelatującej Zadymki Na Rozległych Dolinach, Między Lasami, Zmarznięte Pustkowia Leżały W Spokoju I Prawie W Ciszy. Szedł Tylko Tamtędy Zimny Przeciąg, Wiejąc Sypki śnieg Niby Lotną Plewę. Gdzieniegdzie Wałęsały Się Nad Zaspami Smugi Najdrobniejszego Pyłu Jak Pyłek Przyduszonego Paleniska. (fragment)